Google Website Translator Gadget

wtorek, 1 marca 2011

ZUS vs OFE, czyli szukamy nadziei

Współczesna dyskusja, która w naszym kraju ma miejsce, to wynik rozgrywek politycznych. Są dwie strony, każda ma swoje racje i każda zapewnia, że przyszłość jest najważniejsza i trzeba zrobić wszystko by ją zabezpieczyć. Ludzie boją się jutra, dlatego kombinują, aby te jutro zabezpieczyć. Przyszłe emerytury to taki jeden z główniejszych gwarantów zabezpieczenia się na starość. Tylko czy to ma sens... Czy jakieś ustawy zapewnią wysokie emerytury? Czy rynek finansowy jest na tyle stabilny, abyśmy na nim mogli oprzeć te swoje "jutro"?

Co jak co, ale chrześcijanie pod tym względem mają zdecydowanie lepiej, bo z definicji, nie musimy/nie powinniśmy martwić się o przyszłość.
"Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie." (Mt 6:25-32)
Jeśli chodzi o kwestię zamartwiania się, to ja się czuje wolny od tego i problem ten mnie nie dotyczy. Logicznie myśląc, jaki gwarant człowiek dzisiaj może mieć w tym życiu? Pieniądze? Rodzina? Praca? Pozycja społeczna? Państwo Polskie? To wszystko może zawieść, nie musi, ale może. Jeśli ktoś swoją nadzieję widzi w opiece państwa Polskiego, to ja uważam go za człowieka nierozsądnego, bo politycy tylko mówią, że się troszczą o obywateli, ale jak przychodzi co do czego, to pierwsze co, to obcinają emerytury i renty, zaciskają pasa w ZUS'ie ograniczając zapomogi, z drugiej strony zatrudniają co raz to więcej urzędników. I nie agituję tu wyborczo co do partii rządzącej. Tak postępuje każdy rząd w każdym kraju na tym świecie.

Poleganie na człowieku, na jego mądrości i skuteczności to jedna z głupszych rzeczy jakie możemy uczynić. Człowiek zawodzi. Może nam być pomocny - przyjaciel dobra rzecz. Można na nim polegać w trudnej sytuacji, ale zauważmy, że ta przyjaźń często przechodzi dopiero próbę, a nie zawsze taką próbę nasi przyjaciele są gotowi przejść. Rozwiązaniem jest tu ufność w Bogu. Cała sprawa się rozbija o to, że człowieka widzimy, a Boga nie. Tym samym człowiekowi łatwiej nam zaufać a Bogu nie. Ale Bóg to nie kwestia wiedzy i poznania zmysłami, ale kwestia wiary, a to już zupełnie inny poziom dyskusji...
"To mówi Pan: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną. Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców." (Jr 17:5-8)
Ze względu na swój grzech, człowiek powinien zrobić wszystko by zjednoczyć się z Bogiem. Takie pełne zjednoczenie może mieć miejsce dopiero po śmierci, ale to co będzie na sądzie poruszane zależy od tego, jak my dziś żyjemy. Jeśli całą naszą energię poświęcimy na gromadzenie dóbr, to po śmierci one na nic się zdadzą. Zostaną potomnym, ale nie nam i nie będą mogły być kartą przetargową na sądzie Bożym, gdyż ich z sobą zabrać do grobu nie możemy.
"Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy [z niego] wynieść." (1 Tm 6:7)
W oczach Bożych tylko dobre uczynki mają jakąkolwiek wartość i w nie możemy się wzbogacać. Ja osobiście uważam się za grzesznika, który nie raz już pokazał, jak jest dla swych pożądliwości łatwym kąskiem. I na tym sądzie każda taka chwila zostanie mi wypomniana, tym bardziej, że jestem chrześcijaninem. Kontrargumenty to nic innego jak moje dobre uczynki, jednoczenie się z Bogiem, codzienna społeczność z nim i rozmyślanie o Nim. Szukanie majątku i zabezpieczanie się na przyszłość to nic innego, jak tracenie energii na marność i zaparcie się wiary. Bo jeśli wierzymy, że świat jest stworzony mocą Słowa Bożego i Bóg tak żywi ptaki jak i kwiaty - co z resztą widzimy na co dzień, a zabiegamy o własny dobytek, gdyż uważamy, że Bóg nie jest już wstanie zatroszczyć się o nas, to jest to nic innego jak zaparcie się ufności do Boga.
"Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy." (Mt 6:34)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz