Google Website Translator Gadget

niedziela, 6 marca 2011

Szacunek do rodziców. Ehhhh...

Patrząc na całe Pismo Święte, na te wszystkie nakazy, zakazy, pocieszenia, obietnice, patrząc na to wszystko z mojej młodocianej perspektywy wiem jedno: Przykazanie odnośnie szacunku do rodziców, jest najtrudniejsze. Bynajmniej mówię o tym kierując się tylko i wyłącznie własnymi doświadczeniami. Problemy przykazania szacunku, które w dzisiejszych czasach są często dylematami, dotykają wszystkich młodych ludzi, lecz prawdą jest, że tylko wąska grupa młodych chrześcijan patrzy na tą sprawę z ciut większą wrażliwością.

Na nieszczęście (lub może wręcz przeciwnie) Pismo Święte w relacji rodzic(e) - dziecko nie jest jednoznaczne w określeniu odpowiedzialności z tą właśnie relację. Są wersety bardzo wymowne tak dla jednej jak i drugiej strony. Prawdą jest też to, że jest mnóstwo historii Biblijnych, które przekazując jakąś naukę moralna, wskazują przy okazji o relacji ojca i syna (najczęściej). Stary Testament, krótko, ale dosadnie postawił sprawę:
"Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój." (Pwt 5:16)
Z pośród wszystkich 10 Przykazań, nie znajdziemy przykazania w stylu, czcij swego syna i córkę. Już to samo w sobie jest na tyle wymowne, że komentarz wydaje się być zbędny. Inny zapis również jest wymowny:
"Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią." (Wj 21:17)
Bez wątpienia szacunek dla rodziców trzeba mieć. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. W pierwszym akapicie użyłem słowo "dylemat", gdyż tak naprawdę powstaje pytanie - ja je sobie zadaje, jak ten szacunek okazywać? W jaki sposób spełnić te przykazanie? To nie są banalne pytania. Bo jeżeli chcę należycie uczcić ojca i matkę, to czy moim obowiązkiem jest całe życie im przytakiwać? Czy zawsze mam przekładać ich rację nad swoją? Czy ich wola, jeśli jest niezgodna z moją, jest mimo to wolą ostateczną? Proste, życiowe pytania, odpowiedzi już tak bardzo oczywiste nie są, gdyż z naprawdę wielu rozmów jakie przeprowadziłem, zdecydowana większość moim rówieśników ( i nie tylko) ma takie same dylematy. Na pewno nie wolno zamykać się na słowo swoich rodziców. Nie wiem czy to grzech z mojej strony, ale uważam, że można się z rodzicami nie zgadzać, ale pod żadnym pozorem nie wolno ignorować tego co mówią:
"Synu mój, słuchaj napomnień ojca i nie odrzucaj nauk swej matki, gdyż one ci są wieńcem powabnym dla głowy i naszyjnikiem cennym dla szyi." (Prz 1:8-9)
Św. Paweł, także nawiązywał do tych przykazań, tylko że oprócz przypomnienia obowiązków dzieci wobec swych rodziców, zwraca uwagę, że i rodzice powinni o pewnych rzeczach pamiętać:
"Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. Czcij ojca twego i matkę - jest to pierwsze przykazanie z obietnicą - aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi. A [wy], ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie!" (Ef 6:1-4)
"Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha." (Kol 3:20-21)
W żadnym razie nie ma mowy o tym, że dzieci mają ułatwione zadanie, że w jakimś aspekcie mają lżej. Apostoł nie unieważnia przykazania, ale z całą stanowczością je podkreśla. Nie mniej jednak, nie wolno być wybiórczymi i na leży także zwrócić uwagę na słowo skierowane do rodziców odnośnie ich postępowania ze swymi dziećmi. Rodzice powinni jak najbardziej wychowywać i karcić, ale także nie zniechęcać i nie pobudzać do gniewu. Nie chodzi tutaj o wychowanie bez stresowe. Ta cała ideologia to dla mnie bzdura. Nie mówię też, że dzieci należy chłostać biczami, ale od czasu do czasu, jak jest się "smarkaczem" to zdrowo jest oberwać, za głupie zachowanie - podobno... Będę miał dzieci to będę mógł te zdanie zweryfikować. Osobiście nie chciałbym bić swoje dzieci, ale jeśli, kiedykolwiek... to nie chciałbym biciem swych dzieci wyżywać się na nich. Powiedzmy sobie szczerze, że właśnie taka postawa spowodowała całą tą kampanię wychowania bez stresowego. Znów brak wyważenia, a Pismo chociaż o "rózdze" mówi, to zaraz dodaje, że musi ona być używana z miłością:
"Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go - w porę go karci." (Prz 13:24)
Wszystko co czynią rodzice, czynią z miłością - takie zdanie powinno przyświecać każdemu rodzicowi, tym bardziej chrześcijańskiemu, który z pewnością życzyłby sobie, aby jego dzieci też chrześcijańskie były. Tutaj przychodzi z pomocą Paweł, który daje polecenia tak synom jak i ojcom.

Wniosek z tego jest prosty: za relacją nie odpowiada tylko jedna strona, ale obydwie. I właśnie obie te strony są zobowiązane do przestrzegania reguł stawianych przez Słowo Boże. Mimo wszystko czuje, że chociaż rodzice mają - tak jak dzieci - dyrektywy z Pisma Świętego, to dzieci powinny być bardziej skłonne do ustąpienia, wycofania się, załagodzenia konfliktu, czasami wzięcia winy na siebie w sporze... I to jest trudne, bo pokora nigdy łatwa nie była. Łatwo jest mówić, nawet w gniewie, ale strasznie ciężko jest powstrzymać się od gniewnej mowy. I ten obowiązek spoczywa w większym stopniu na dzieciach niż na rodzicach - w mojej opinii.

A mówię, to z tym bardziej większym smutkiem, iż sam jestem jeszcze dzieckiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz