Google Website Translator Gadget

sobota, 5 marca 2011

Mitologia Starego Testamentu

W szkole średniej przerabialiśmy na Języku Polskim mitologię starożytną: Grecji, Rzymu i chrześcijaństwa. Bardzo mnie to zszokowało, gdyż zapisy ST nigdy nie były dla mnie porównywalne z mitologiami takimi czy innymi. A ludzie nauki, bez problemu to szeregują na jednej półce. Cóż, jeśli dostrzegają cechy wspólne to ok, ale ja tak tego nazwać nie mogę i dla mnie Słowo owe, chociaż ma ponad 6 000 lat jest jak najbardziej autentyczne i prawdziwe.
"Wszelkie Pismo od Boga natchnione /jest/ i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości" (2 Tm 3:16)
Jeśli pisze to już osoba, która ma swoje istnienie potwierdzone historycznie, to dlaczego by jej nie wierzyć? Dlatego, że to może już nie na rękę co poniektórym. Otóż Biblia jeśli zostanie uznana naukowo, to już mówiąc szczerze, tak jakby naukowo uznać istnienie Boga, a to już kłopot. Wiele naukowych - uwaga, słowo klucz - TEORII weźmie w łeb i padną, jak np. teoria ewolucji, teoria wielkiego wybuchu czy innych kosmitów, którzy zapoczątkowali życie tu na ziemi. Dlatego naukowcy poddają w wątpliwość wszystko co się da.

Do roku mniej więcej 1800 naszej ery, przeważały poglądy fundamentalistyczne, które mówiły, że opowieści Biblijne są natchnione przez Boga i w pełni prawdziwe. Natomiast początek IXX wieku to okres kiedy zaczęto odrzucać Stary Testament jako normalne źródło historyczne i zaczęto uważać pewne obszerne fragmenty jako historie mityczne. Takie podejście było reprezentowane, a może powiem za Paul'em Johnson'em "lansowane" przez niemieckich naukowców. Dlatego to normalne, że Abraham czy Jozue stoją w jednej lidze z Heraklesem czy Perseuszem albo innym Zeusem. Szczególne zasługi ma tutaj niejaki Julius Wellhausen, który w 1878 roku wydał "Prolegomene do dziejów starożytnego Izraela". Przez kilkadziesiąt lat ich podejście liderowało sposobowi myślenia i patrzenia na Stary Testament, kształtując sposób naukowego czytania Biblii. Ten model przetrwał i do naszych czasów.

Głosem rozsądku, obiektywizmu a zarazem prawdy jest tu dziedzina wiedzy, którą nazywamy archeologią. Wykopaliska w Grecji i Azji Mniejszej spowodowały to, że Homer i jego dzieła stały się uważanym na cały świecie źródłem historycznym. Ten sam model miał miejsce w przypadku badań w Palestynie i Syrii. Odnalezione dokumenty o charakterze prawnym i administracyjnym w ogromnym stopniu przywróciły Księgom ST wiarygodność. Szczególnie należy tu wymienić dwie osoby: W. F. Albrighta oraz Kathleen Kenyon, których odkrycia spowodowały potwierdzenie w rzeczywistości miejsc i wydarzeń Starotestamentowych. Owe odkrycia (bardzo liczne) spowodowały, że Biblijne historie zawierają choć ziarno prawdy. Dla mnie to zdecydowanie za mało, bo daje im wiarę jako całości, ale trzeba przyznać, że naukowcy jeszcze wszystkiego nie odkryli, więc obiektywnie potwierdzają tylko to co odkopali. Taki układ mi odpowiada.

Podejście to spowodowało, że historia Noego z mitu stałą się faktem. Starobabilońskie przekazy, wykopaliska miasta Ur i innych potwierdzają, że przynajmniej tam była niewyobrażalna powódź, na niewyobrażalną skalę. Więc czemu nie uwierzyć zapisowi i uznać, że cała ziemia była zalana (skoro potwierdzamy już ten cały potop)? Z innej strony: pamiętacie olbrzymów?
"A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach." (Rdz 6:4)
"Widzieliśmy tam nawet olbrzymów - Anakici pochodzą od olbrzymów - a w porównaniu z nimi wydaliśmy się sobie jak szarańcza i takimi byliśmy w ich oczach." (Lb 13:33)
W Biblii jest o nich mowa bardzo często. Fakt, opis ich jest nie zwykły. Związku z tą niezwykłością, naukowo i "krytycznie" podchodząc do ST, to musi być mitologia, bo jakież to naukowe odkrycie może potwierdzać owych Gigantów (alias: Olbrzymów)?










Najśmieszniejsze jest to, że powyższe naukowe dowody na istnienie gigantów nie są uznane i naukowcy udają, że nic nie ma. Gdyby to uznali, to konsekwentnie należało by uznać inne dowody na istnienie Boga, a wielu ludziom to nie po drodze. Proponuję w Google lub You Tube wpisać "giant humans" - można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy na ten temat.

Nie że jestem jakimś religijnym fanatykiem, który wszędzie na siłę doszukuje się poparcia swych tez, czy coś w tym stylu, ale skoro już bawimy się w tą naukę, to bądźmy konsekwentni...

2 komentarze:

  1. Kiedyś z przypadku oglądałem te filmy o olbrzymach na YT. Przypominają mi się z dziecięcych lat komiksy Danikena , co prawda to pisarz komiksów, ale bardzo trafnie jego dzieła pokazują myślenie większości naukowców w skrócie. Niedawno w TV leciała seria filmów dokumentalnych "Ziemie Biblijne" chyba z lat 70-tych, pokazywano tam wiele miejsc gdzie odbywały się wykopaliska, zawsze na końcu, znaleziska konfrontowali z przekazem biblijnym z danego miejsca i okresu .Biblia wszystko potwierdzała! Moim skromnym zdaniem jak chodzi o wieki do 1000r p.n.e.Biblia jest jedynym dokumentem pisanym .A od 500r p.n.e. Naukowcy mają kłopot ponieważ ludzkość od tej daty wstecz mało pisała ,albo raczej to co pisała można włożyć między bajki.Dobrze jest Biblie porównać z dokumentami państwowymi ówczesnych państw, wszystko jest w nich w najlepszych przypadkach przekręcone,przegrana wojna to wygrana kampania z korzystnym rozejmem itd, o baśniach nie wspomnę . Super blog w bardzo przystępny sposób podane ciekawe tematy :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń