Google Website Translator Gadget

niedziela, 9 stycznia 2011

Człowiecze, POKORY !!!

Pokora... Samo to słowo jest dla wielu ludzi obrzydzeniem w samym brzmieniu, a co dopiero stosowanie go w swoim życiu. Niestety, czy się to komuś podoba czy też nie, przyzwoitym jest stosowanie jej w swoim życiu. Pokora, inaczej nie-wyniosłość, czy też skromność powinna cechować wszystkich ludzi, a przede wszystkim tych, którzy mienią się chrześcijanami (czytaj: "naśladowcami Chrystusa"). Czy tak jest? Pytanie retoryczne, odpowiedź jest "oczywiście oczywistością", że nie. W mediach lansują się osoby, które znają swoją wartość i wiedzą na co je stać. Które uważają się za najlepsze w tym co robią, lub po prostu uważają że są tak wspaniałe, że należy je uważać za autorytety. Piosenkarz, sportowiec, polityk, raper, dziennikarz lub jakiś średniej klasy showman mają być autorytetami? Cóż, co kraj to obyczaj, więc może nie rozwódźmy się nad tym światem, a skupmy się na czymś ważnym, nad tym zagadnieniem co prawda, ale w kontekście chrześcijaństwa.

Kiedy popatrzymy na ten problem ogólnie, to bez problemu możemy powiedzieć, że Izrael pokornym narodem nie był. Bóg wyprowadził ich z Egiptu - jak z resztą powiedział - dał im wspaniałą Ziemię, ale oni i tak robili swoje i posłuszni Jemu nie byli. Kiedy czytamy (a wierze, że to robimy) Biblię, a ściślej Księgę Ezechiela, to możemy zauważyć, iż Bóg bardzo często używa takiego oto zwrotu: 
"Mów do domu przekory, do domu izraelskiego: Tak mówi Wszechmocny Pan: Dosyć wszystkich waszych obrzydliwości, domu izraelski!" (Ezech. 44:6).
Izrael "domem przekory"... Nie dziwi takie stwierdzenie, praktycznie poprzez wszystkie wieki, Izrealczycy się buntowali przeciwko Bogu i "cudzołożyli z innymi bogami". Pokory w nich nie było. Nawet po powrocie z niewoli Babilońskiej, po kilku latach pobytu w swojej Ziemi, zgrzeszyli wobec Boga biorąc sobie za żony kobiety obcoplemienne - dla nie w tajemniczonych: Prawo Zakonu zabraniało brać sobie żonę lub męża z poza narodu Izraela. Także myślę, że możemy powiedzieć, że ten brak pokory to mieli chyba we krwii. Ale jaki naród, taki człowiek, i kiedy patrzymy na to zagadnienie z perspektywy pojedyńczego człowieka to wcale lepiej nie jest.

Apostoł Paweł (wcześniejszy Saul) w swoim "Liście do Rzymian" napisał m.in tak: 
"A zatem, powiesz mi: Czemu jeszcze obwinia? Bo któż może przeciwstawić się jego woli? O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił? Albo czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite?" (Rzym. 9:19-21).
Paweł, apostoł Jezusa Chrystusa uczy nas w tym fragmencie pokory. Człowiek nie ma najmniejszego prawa pytać Boga: "dlaczego?", "czemu?", "po co?". Dzieje się tak dlatego, że gdy pierwsi ludzie zgrzeszyli, Bóg nie był zobowiązany ich ratować, poprzez Jezusa. Jego miłosierdze jest tak wielkie, że nie przeszedł obok nędznego człowieka obojętnie. Tak naprawdę, wszystko co nas spotyka, nie jest wynikiem kaprysu Bożego, ale konsekwencją skażenia grzechem, jakie towarzyszy ludzkości od Adama i Ewy. Nadzieja w Chrystusie jest taka, że te skażenie kiedyś zniknie, a my będziemy cieszyć się obfitością błogosławieństw jakie czekają "wiernych Pańskich, a o któych to błogosławieństwach mówili prorocy od wieków, czego dowody mamy na kartach Pisma Świętego.

Natura ludzka jest krnąbrna i nasza "cielesność", zawsze będzie jakoś się buntować. Zawsze będziemy się czemuś dziwić, lub - co gorsza - wymagać od Boga wyjaśnień jego postępowania, bo to czy tamto nam się nie podoba. Chrześcijanie to tacy ludzie, którzy się poświęcili Bogu. Uczynili to nie symbolicznie, ale praktycznie. Te poświęcenie nie polega tylko na mówieniu, że jesteśmy poświęceni, ale na faktycnym postępowaniu. Na zadawaniu sobie pytania w każdech sytuacji życiowej: czy Jezus by - tak uczynił/tam poszedł/to zrobił/to powiedział/... ? To jest poświęcenie i godzi się tak czynić. Całkowita uległość, jest tu "pojęciem kluczem". Nie mówię tu o zniewoleniu czy też o jakimś sekcarstwie!!! Ale o zaufaniu w Boskie obietnice, mówię o wierze w Boga, o poddanie się mu, na tym polega poświęcenie. Zatem pytam się, gdzie jest tu miejsce na wyniosłość? Czy to wszystko nie jest ściśle powiązane z pokorą?

Cóż zatem nam pozostaje? Modlitwa, a brzmi ona tak:

"(...) Ojcze nasz, któryś jest w niebie, Święć się imię twoje,
Przyjdź Królestwo twoje, Bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. (...)"
Mat. 6:9-10

Jak się modlimy, tak też postępujmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz