Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Trzej Hebrajczycy czyli Żadnych Kompromisów

Ananiasz, Miszael i Azariasz. Zostali uprowadzeni tak jak reszta Izraela do Babilonu. Wyszli nawet na tym całkiem dobrze, gdyż jadali ze stołu królewskiego, lecz gdy owy 'dobrotliwy' król kazał im robić coś, co było niezgodne z ich sumieniami, to mu odmówili, mimo tego, że się jemu narazili:
"Wydałeś, królu, rozporządzenie, by każdy, gdy usłyszy dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, upadł na twarz i oddał pokłon złotemu posągowi. Kto by zaś nie upadł na twarz i nie oddał pokłonu, miał być wrzucony do rozpalonego pieca. Są tutaj jednak mężowie żydowscy, których uczyniłeś zwierzchnikami miasta babilońskiego, Szadrak, Meszak i Abed-Nego; mężowie ci nie liczą się z tobą, królu. Nie oddają czci twemu bogu ani nie oddają pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś. Nabuchodonozor zapłonął gniewem i rozkazał przyprowadzić Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Sprowadzono więc tych mężów przed króla." (Dn 3:10-13)
Sporządzono posąg, przed którym mieli kłaniać się wszyscy. I wszyscy - całe królestwo babilońskie - się kłaniali. Oprócz tych trzech hebrajczyków. Co ciekawe presja otoczenia była zdecydowanie większa niż nam mogłoby się wydawać czytając ten opis. Ludzie na stanowiskach, z autorytetem, znaczeniem w środowisku i poważaniem, sprzeciwiają się swemu królowi w sposób zdecydowany i klarowny, nie dlatego, że się buntują przeciw niemu, ale dlatego, że wiedzą, że ich Bóg tego nie toleruje, a tym samym boją się bardziej Boga niż potężnego króla Babilońskiego: Nabudonochozora. 

Zauważmy, że taki rozwój wypadków to kwestia życia lub śmierci według uznania króla. Dzisiaj co może nas spotkać za to, że nie zaaprobujemy społecznych ram i wyjdziemy po za nie, motywując swoje działanie naszą wiarą? Możemy zostać wyśmiani, porzuceni przez przyjaciół, możemy mieć kłopoty z bliskimi, możemy nawet zostać zwolnieni z pracy. Żadna z tych opcji nie jest przyjemna i z naszego ludzkiego punktu widzenia, nie ma co ich bagatelizować. Jednakże, czy kontakty między ludzkie stawiamy sobie wyżej niż kontakty z Bogiem? Jeśli nie, to z pewnością będziemy poświęcić każde z powyższych, aby z Bogiem trwać w społeczności. Zachęcające jest to, że Bóg nigdy nie pozwoli aby coś nam się stało złego, tym bardziej jeśli tym manifestujemy naszą przynależność do niego:
"Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś. Na to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Wydał rozkaz, by rozpalono piec siedem razy bardziej, niż było trzeba." (Dn 3:17-19)
"Nabuchodonozor powiedział na to: Niech będzie błogosławiony Bóg Szadraka, Meszaka i Abed-Nega, który posłał swego anioła, by uratował swoje sługi. W Nim pokładali swą ufność i przekroczyli nakaz królewski, oddając swe ciała, aby nie oddawać czci ani pokłonu innemu bogu poza Nim." (Dn 3:28)
Bóg nie porzucił tych, którzy zaparli się swoich towarzyszy i pod groźbą utraty prestiżu i życia trzymali się wiernie Boga. Czy jeśli ze względu na wiarę stracimy pracę, czy nie dostaniemy nowej, od Boga? Czy jeśli stracimy na popularności w szkole, czy Bóg nie da nam przyjaciela, który nas pocieszy? Logicznym wydaje się to, że naturalnie tak. Warunek: trwanie przy Bogu.

Bo taka jest prawda, jeśli w małej rzeczy będziemy Bogu wierni, to w wielkiej tym bardziej, a jeśli 'małe' zaniedbamy to i w wielkim polegniemy:
"Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie" (Łk 16:10)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz