"Wydałeś, królu, rozporządzenie, by każdy, gdy usłyszy dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, upadł na twarz i oddał pokłon złotemu posągowi. Kto by zaś nie upadł na twarz i nie oddał pokłonu, miał być wrzucony do rozpalonego pieca. Są tutaj jednak mężowie żydowscy, których uczyniłeś zwierzchnikami miasta babilońskiego, Szadrak, Meszak i Abed-Nego; mężowie ci nie liczą się z tobą, królu. Nie oddają czci twemu bogu ani nie oddają pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś. Nabuchodonozor zapłonął gniewem i rozkazał przyprowadzić Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Sprowadzono więc tych mężów przed króla." (Dn 3:10-13)
Sporządzono posąg, przed którym mieli kłaniać się wszyscy. I wszyscy - całe królestwo babilońskie - się kłaniali. Oprócz tych trzech hebrajczyków. Co ciekawe presja otoczenia była zdecydowanie większa niż nam mogłoby się wydawać czytając ten opis. Ludzie na stanowiskach, z autorytetem, znaczeniem w środowisku i poważaniem, sprzeciwiają się swemu królowi w sposób zdecydowany i klarowny, nie dlatego, że się buntują przeciw niemu, ale dlatego, że wiedzą, że ich Bóg tego nie toleruje, a tym samym boją się bardziej Boga niż potężnego króla Babilońskiego: Nabudonochozora.
Zauważmy, że taki rozwój wypadków to kwestia życia lub śmierci według uznania króla. Dzisiaj co może nas spotkać za to, że nie zaaprobujemy społecznych ram i wyjdziemy po za nie, motywując swoje działanie naszą wiarą? Możemy zostać wyśmiani, porzuceni przez przyjaciół, możemy mieć kłopoty z bliskimi, możemy nawet zostać zwolnieni z pracy. Żadna z tych opcji nie jest przyjemna i z naszego ludzkiego punktu widzenia, nie ma co ich bagatelizować. Jednakże, czy kontakty między ludzkie stawiamy sobie wyżej niż kontakty z Bogiem? Jeśli nie, to z pewnością będziemy poświęcić każde z powyższych, aby z Bogiem trwać w społeczności. Zachęcające jest to, że Bóg nigdy nie pozwoli aby coś nam się stało złego, tym bardziej jeśli tym manifestujemy naszą przynależność do niego:
"Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś. Na to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Wydał rozkaz, by rozpalono piec siedem razy bardziej, niż było trzeba." (Dn 3:17-19)
"Nabuchodonozor powiedział na to: Niech będzie błogosławiony Bóg Szadraka, Meszaka i Abed-Nega, który posłał swego anioła, by uratował swoje sługi. W Nim pokładali swą ufność i przekroczyli nakaz królewski, oddając swe ciała, aby nie oddawać czci ani pokłonu innemu bogu poza Nim." (Dn 3:28)
Bóg nie porzucił tych, którzy zaparli się swoich towarzyszy i pod groźbą utraty prestiżu i życia trzymali się wiernie Boga. Czy jeśli ze względu na wiarę stracimy pracę, czy nie dostaniemy nowej, od Boga? Czy jeśli stracimy na popularności w szkole, czy Bóg nie da nam przyjaciela, który nas pocieszy? Logicznym wydaje się to, że naturalnie tak. Warunek: trwanie przy Bogu.
Bo taka jest prawda, jeśli w małej rzeczy będziemy Bogu wierni, to w wielkiej tym bardziej, a jeśli 'małe' zaniedbamy to i w wielkim polegniemy:
"Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie" (Łk 16:10)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz