Google Website Translator Gadget

czwartek, 14 kwietnia 2011

Król Dawid i lekcja pokory

Ostatnio spojrzałem na Dawida. Król Dawid to osoba, która na 100 przykładów wziętych z Biblii pojawia się w 40. Dużo można z Dawida się nauczyć, od dziesięcioleci się o nim mówi i jak się przekonujemy z kazania na kazanie, to wciąż nie wszystko.

Dawid był człowiekiem bardzo pokornym, a można to wywnioskować z niczego innego jak ze zmiany jaka miała miejsce w jego życiu: z poniżonego syna 'awansował' do sługi na dworze królewskim. W rodzinnym domu był uważany za nic, wśród braci nie miał uznania, ale Bóg go wywyższył i służył na dworze króla Saula. Miał powód, aby teraz odpłacić swej rodzinie i to z nawiązką! Nie zrobił tego. Ani przez chwilę, nie pokazał, że teraz on jest lepszy, zacniejszy, że oni się mylili... Trwał w duchu pokory przez cały czas.

Pokora to ważna cecha, konieczna do wypracowania w nas samych. Poprzez pokorę wyrażamy nasz szacunek do innych, a przede wszystkim do Boga. Bóg patrząc na nas pokornych ma w nas upodobanie. Wyniośli ludzie, którzy lubią zaznaczać swoje ego nie mogą liczyć na przychylność Boga:
"Tak bowiem mówi Wysoki i Wzniosły, którego stolica jest wieczna, a imię Święty: Zamieszkuję miejsce wzniesione i święte, lecz jestem z człowiekiem skruszonym i pokornym, aby ożywić ducha pokornych i tchnąć życie w serca skruszone" (Iz 57:15)
Wiem o czym pisze: o temacie który w moim wydaniu nie jest dość dobrze stosowany. Także moje doświadczenie życiowe tutaj nie mogą posłużyć za chlubny przykład. Z drugiej strony warto uświadomić sobie to, że w naszym życiu są sfery, które z Bożego punktu widzenia powinny być lepiej rozwinięte. Tak, powinny być... Apostoł Paweł zaznaczył w swoim liście ciekawy fakt:

"Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga" (1 Kor 1:26-29)
Dlaczego powołanie Boże jest skierowane tylko do "biednych i wzgardzonych"? Ono nie jest skierowane tylko do tych ludzi, ale tylko Ci ludzie na nie odpowiedzieli. Tylko ludzie pokorni są wstanie odpowiedzieć na Boże poselstwo, gdyż Ci którzy przyjmując Ewangelię muszą być gotowi na dwie ważne zmiany w swoim życiu: przyjęcie obfitych błogosławieństw i równie obfitych doświadczeń. O ile z tym pierwszym nie ma zbyt dużego problemu, to te drugie już takie ciut bardziej kłopotliwe jest dla człowieka. A tak ten świat został skonstruowany, że ci którzy są doświadczeni przez życie (czyt. "biedni i wzgardzeni") są ludźmi pokornymi, gdyż swoje uniżenie 'trenowali' latami. Jezus też rozmawiał tylko z tymi, którzy byli w Izraelu wzgardzeni przez ogół społeczeństwa: z grzesznikami i celnikami. Nie dlatego, że był wybiórczy w swoim nauczaniu i miał takie widzi mi się, ale dlatego, że tylko ci ludzie byli gotowi przyjąć napomnienie.

Bóg oczekuje, że zmienimy swoje życie, że okażemy Mu się posłuszni, to jest równoznaczne z wyrzeczeniami: dla jednych są to wielkie sprawy dla innych małe. Każdy ma swoje wyrzeczenia. Moim problemem są gry komputerowe, a raczej ich brak. Gry ogólnie są bardzo fajne i relaksacyjne - mówię tu o konkretnych gatunkach i tytułach. Bardzo podoba mi się seria 'Total War': Medieval oraz Rome. Nie ma tam zbyt dużo przemocy, a z pewnością nie w takim wydaniu jak w 'Call of Duty' czy 'Counter Strike'. Chętnie w TW bym pograł, ale w sumieniu moim nie mogę, a chodzi tutaj o kwestie czasu. Jak bym przysiadł to mógłbym dniami i nocami grać. Poświęcił bym czas na zabawę, a nie poświęcił bym go na jakieś pożyteczne (nie muszą być od razu stricte duchowe) sprawy. Cały temat rozbija się nie o grę, tylko o czas jaki jej poświęcam. Nie wiem, czy to przykład godny publikowania, bo jak patrzę na wyrzeczenia innych to ten mój to 'Pan Pikuś', lecz każdy z nas ma swoje życie i swoje "Małe i Wielkie Sprawy".

Oczywiście przykłady mówiące o wyjściu z nałogów narkotykowych, alkoholowych czy nikotynowych są o wiele zacniejsze niż głupia gra komputerowa, nie mniej zanim mnie Czytelniku wyśmiejesz wiedz, że każdy z nas ma sprawy małe i wielkie, które przed Bogiem należy załatwić i żadnej nie wolno nam bagatelizować. Bo pokorę ćwiczy się etapami: najpierw są sprawy śmieszne, ale z biegiem lat są coraz to poważniejsze, a wtedy często ważą się nasze losy 'być albo nie być w prawdziwym chrześcijaństwie'. I nie ma tu za grosz przesadyzmu - w moim osobistym odczuciu.

Pokora to dla mnie cały czas temat trudny, dlatego bardzo Was proszę, abyście w komentarzach podzielili się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami w tym wątku. Jeśli byłyby one zbyt osobiste, to skorzystajcie z mojego maila: milleluk@gmail.com. Z góry dziękuje, za Wasze refleksje: te małe i wielkie :-).

2 komentarze:

  1. Łukaszu dziękujemy za kolejny budujący artykuł oparty na Słowie Bożym i nie wstydzisz się dawać przykłady ze swojego życia, tak trzymaj :)

    OdpowiedzUsuń