Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Nieprzyjaźń ze światem (1)

Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. (Jak. 4:4)
Ile głów, tyle definicji „świata”, a to powoduje pewien chaos. „Świat” jest tak szerokim pojęciem, tak rozległym, dotykającym tak wielu sfer życia, że często mówimy, iż „świat” to wszystko, co nas otacza. To mogłoby prowadzić do wniosku, że wszystko, co nas otacza, jest złe. W żadnym wypadku jednak nie można stosować takiego uproszczenia. Powód jest prozaiczny: kiedy mówimy „wszystko” i „wszyscy”, to tak naprawdę mamy na myśli „nic” i „nikt”.
Tytuł tych rozważań brzmi: Nieprzyjaźń ze światem. Jeśli chcielibyśmy mówić konkretnie, to należałoby w punktach wymienić elementy, które świadczą o tej przyjaźni, i po prostu tego nie robić. Ale tak się nie da. Jeśli wymienimy określoną liczbę tych punktów, za chwilę znajdziemy coś więcej, bo zawsze może pojawić się indywidualny przypadek. Zastanówmy się na przykład, czy słuchanie muzyki rozrywkowej na YouTube to jest przyjaźń ze światem. A pójście do opery, muzeum, czytanie literatury, np. kryminalnej? Nie chodzi o to, byśmy wymieniali, co można, a czego nie można robić. Sęk w tym, byśmy zrozumieli mechanizm, zasadę. Mimo że już napisano o tym setki artykułów i powiedziano mnóstwo wykładów, podejmijmy próbę, by jeszcze raz, na podstawie Biblii, a nie osobistych wyobrażeń, zdefiniować ów „świat”, a później określić odpowiednie relacje z nim.

Co to jest świat?

Apostoł Piotr, podsumowując w pewnym stopniu czasy Noego, powiedział, że Bóg staremu światu nie odpuścił, ale jako ósmegoNoego, który ogłaszał sprawiedliwość, ustrzegł, gdy zesłał potop na świat bezbożnych (2 Pt 2:5). Co miał na myśli, mówiąc „staremu światu”? Z pewnością bezpośrednio nawiązywał do słów samego Boga: Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił sięWreszcie Pan rzekł: Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne, bo żal mi, że ich stworzyłem. [Tylko] Noego Pan darzył życzliwością (Rdz 6:5-8). To prowadzi nas do prostego wniosku: Bóg zniszczył starożytny świat, bo jego uczynki (postępowanie ludzi) były złe. Tylko Noe postępował według sprawiedliwości Bożej. Kierując się tym kluczem, zauważamy, że to, co my dziś nazywamy światem, jest alegorycznym wypełnieniem obrazu świata z czasów Noego, ponieważ i ten świat ma zostać zniszczony:i przez nią [wodę] ówczesny świat zaginął wodą zatopiony.A to samo słowo zabezpieczyło obecnie niebo i ziemię jako zachowane dla ogniana dzień sądu i zguby bezbożnych ludzi (2 Pt 3:6-7). Taki przewód myślowy ma swoje niejedno uzasadnienie. Paweł o Noem napisał, że przez wiarę Noe został pouczony cudownie o tym, czego jeszcze nie można było ujrzeć, i pełen bojaźni zbudował arkę, aby zbawić swą rodzinę.Przez wiarę też potępił świat i stał się dziedzicem sprawiedliwości, którą otrzymuje się przez wiarę (Hbr 11:7). Jak praktycznie wyglądało to potępienie? Noe uwierzył Bogu, powierzył mu swój los, postępował zgodnie z Jego wolą. Tym samym, jakby automatycznie, wyróżnił się na tle ówcześnie mu żyjących i swoim życiem pokazał, że służba Bogu niesie wybawienie. Otoczenie Noego pokładało swoje nadzieje w sile, wojsku, myśli inżynieryjnej (choć z naszego punktu widzenia prymitywnej), pieniądzu i w ludzkich układach. Ten szeroki wachlarz zabezpieczeń nie uchronił ich jednak przed śmiercią. W tym samym kontekście możemy spojrzeć na Pana Jezusa. Stawia On siebie w opozycji do świata nie z innego powodu, jak właśnie z powodu uczynków:Was świat nie może nienawidzić, ale Mnie nienawidzi, bo Ja o nim świadczę, że złe są jego uczynki (J 7:7). Kiedy natomiast popatrzymy na to zagadnienie globalnie, to możemy zauważyć, że Bóg odłączył naród izraelski od pozostałych narodów: Ty bowiem jesteś narodem poświęconym Panu, Bogu twojemu. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, byś spośród wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym Jego szczególną własnością (Pwt 7:6). Na czym to odłączenie dokładnie polegało? Nie na odseparowaniu się od innych narodów murem, ale na uczynkach, które miały zaprowadzić Izrael do chwały Bożej: I tak wywiodłem ich z ziemi egipskiej, i zaprowadziłem na pustynię.Dałem im moje prawa i obwieściłem moje nakazy, które gdy człowiek zachowa, żyć będzie.Dałem im także szabaty, aby były znakiem między Mną a nimi, aby poznano, że Ja jestem Pan, który ich uświęca.Ale dom Izraela zbuntował się przeciwko Mnie na pustyni. Nie postępowali według moich praw, moje nakazy odrzucili, które gdy człowiek zachowa, dzięki nim żyje. Również i szabaty moje bezcześcili. Przeto zapowiedziałem, że gniew mój wyleję na nich na pustyni, aby ich wyniszczyć (Ez 20:10-13). W dalszej części tego rozdziału jest mowa praktycznie o tym samym: uczynki Izraela były złe.
Bez względu na to, czy patrzymy na jednostkę (Noe, Jezus), czy też na cały naród izraelski, jest ewidentne, że zasada odcięcia się od pewnego typu postępowania została zachowana i cały czas jest podtrzymywana.

Nieprzyjaźń ze światem

W swojej arcykapłańskiej modlitwie Jezus zwrócił się do Ojca: Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego (J 17:15). Zastanawiające, dlaczego Jezus nie chciał, aby Jego naśladowcy nie mieli styczności ze światem i zostali zabrani? Odpowiedź jest oczywista – jedyną możliwością zabrania nas ze świata jest nasza śmierć. Św. Paweł stwierdza: Napisałem wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami. Nie chodzi o rozpustników tego świata w ogóle ani o chciwców i zdzierców lub bałwochwalców; musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat (1 Kr 5:9-10). Zatem pozbądźmy się złudzeń, jakoby nasze życie nie było życiem w świecie. Obracamy się na co dzień wśród ludzi światowych i nasza codzienność jest bardzo przesączona światowością. Nie wmawiajmy sobie, że jesteśmy w pełni oddzieleni od świata. Jednak chociaż jesteśmy w świecie – to znaczy: żyjemy wśród ludzi popełniających wszelaki grzech – wcale to nie musi oznaczać, że jesteśmy światowi. Oczywiście, istnieje realne niebezpieczeństwo, by tak się stało, ale ciąży na nas odpowiedzialność względem Pana Boga.
Światowość to nie tylko bałwochwalstwo i cudzołóstwo, ale też pokładanie ufności w doczesnych rozwiązaniach, podążanie za idolami i wygłaszanymi przez nich ideami. Jednak, w oparciu o starotestamentowe przykłady (Noe), możemy stwierdzić, że będąc w świecie, nadal można polegać na Bogu:Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6:21). Wezwanie do tego, aby zaufać Panu Bogu, niesie z sobą realne przełożenie na naszą codzienność. Jeśli będziemy dosłownie przesiąknięci, przepełnieni Słowem Bożym, będziemy dzięki temu wiedzieli, jak zachować się w konkretnej sytuacji, kiedy świat zaproponuje nam piwo, parapetówkę, wieczór kawalerski itp. Jeżeli natomiast nasze serce nie będzie przy Bogu, wtedy zabraknie duchowego hamulca i pójdziemy drogą tych, którzy idą na zatracenie, niosąc na ustach hasła, które tylko pozornie mogą być zgodne z Bożą wolą.
Jakub napomina: Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga (Jk 4:4). Zatem postawmy sobie pytanie: czym jest przyjaźń ze światem z naszego punktu widzenia? Otóż jest ona kompromisem między tym, co ludzkie, a tym, co Boskie. Najczęściej polega ona na ustąpieniu w kierunku człowieka, kosztem Pana Boga, tym samym w centrum znajduje się wówczas cielesny, grzeszny człowiek ze swoimi ziemskimi ideałami, a nie Bóg.
Żyjemy w czasach zbudowanych na fundamencie poprawności politycznej. Świat jest pełen tolerancji, wzajemnego szacunku i zrozumienia dla wszelakiej odmienności – religijnej, kulturowej, seksualnej. Moda na tolerancję już dawno wkradła się w szeregi wierzących i skutecznie wypiera kategoryczną postawę Pisma Świętego względem grzechu. Nie piętnuje się homoseksualizmu, „bo to nic złego – ludzie się po prostu kochają, a miłość jest najważniejsza”. Nie piętnuje się powtórnego małżeństwa, „bo życie nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać”. To samo możemy powiedzieć o nadmiernym bogaceniu się, budowaniu kariery i pozycji. Nie określa się jednoznacznie swojego własnego stanowiska, lecz szuka się sformułowań, które odpowiadają wszystkim, aby nie czynić sobie wrogów, aby nikomu się nie narazić – lawiruje się między dwoma stronami, tak by układy międzyludzkie, niezależnie od poglądu czy frakcji, odpowiadały wszystkim.Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ichczynili fałszywym prorokom (Łk 6:26). Oczywiście, pokój z ludźmi w żadnym wypadku nie jest zły, ale jest rzeczą niemożliwą, aby mieć pokój ze wszystkimi, a przy tym zachować swoje sumienie czystym, bez naginania zasad Bożych. Nie chodzi o to, by od razu iść na wojnę i traktować wszystkich jak wrogów, bo chcemy być „jednoznaczni”. Absurd! Jednak nie bójmy się dystansu, który się wytworzy, kiedy zacytujemy werset, który będzie nie w smak dla wielu, może nawet dla braci, lecz jednoznacznie wyda świadectwo Prawdzie.
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz