Google Website Translator Gadget

sobota, 10 marca 2012

Prawy sierpowy

Może przesadzam z symbolizmem, ale faktycznie różne powórnania mnie się zaczynają imać. Chrześcijaństwo to ring, gdzie jest dwóch zawodników, tym pierwszym jestem ja, tym drugim... też ja. I nadal uważam że nie jestem schizofrenikiem.

Otóż ten oponent, to wszystkie moje złe cechy, moje przyzwyczajenia, moje nawyki, moje słabości i uległości - wszystko to, co prawdziwy chrześcijanin chciałby usunąć ze swojego życia. Tak, brzmi to bardzo pięknie a rzeczywistość jest jaka jest.

Próbuje walczyć. Starać się. Ale, wystarczy abym garde opuścił i tak mi się samemu sobie przyrżnie.... Że jestem w amoku kilka tygodni. Nie, nie ma w tym przesady. Pisałem jakiś czas temu o metodach działania szatana, że odciąga ludzi od Boga kiedy ten zgrzeszy, kiedy czuje, że upadł, że znów się posypało... Naprawdę ciężko jest się podnieść. Przynajmniej mi. Ubolewam nad faktem, że nie ma kto mnie pociągnąć, zmotywować, powiedzieć: "everything gonna be alright!" Może to takie użalanie się nad sobą, do niczego nie prowadzące. Albo mimo moich skończonych 25 lat, jestem na poziomie 16 latka, który nie umie się za siebie wziąść. Nie wiem.

Wiem, że stoje w miejscu. Że nie ma owoców, nie ma efektów, od lat. I nie potrafię nic z tym zrobić. Brak konsekwencji, motywacji, wytrwałości. Jeżeli się nie staram, Bóg nie patrzy na mnie jak 'owocnego' sługę. Dlatego, tak naprawdę, mogę mieć pretensję tylko i wyłącznie do siebie.

Wielu z nas wielokrotnie mówi, że Boga nie ma, że nie słucha modlitw, że jesteśmy opuszczeni, grzeszni, nieczyści. Wszystkie takie teksty poniżające nas samych wynikają z tego, że chcielibyśmy widzieć efekty naszego chrześcijaństwa, a ich brak. Nie dokońca bym się zgodził z "zaniżonym poczuciem własnej wartości", ale właśnie zdołowaniem wynikającym z braku Chrystusa.

Brzmi to paradoksalnie, ale ile jest Chrystusa w Chrześcijaństwie? Ile jest Chrystusa w moim sercu? Bóg powiedział, Jozuemu, aby ten zawsze chodził z Nim - Z A W S Z E. A my? Praca, dom, praca, dom, relax, relax... A Chrystus? Dopiero w niedzielę... Nie. To nie tak ma wyglądać.

Chciałbym kochać Boga całym sercem. Chciałbym, wiedzieć, że robie wszystko co jest możliwe, aby z Nim być. Jedynie co wiem, to to, że nic nie robie. Stoje w miejscu.

Dlaczego brak efektów? Bo w ringu moje stare "ja" jest silniejsze wtedy, kiedy rezygnuje z rad mojego sekundata - Jezusa.

W tym wypadku wyznaję filozofię egocentryzmu: wszystko możemy my w Chrystusie zbudować, albo wszystko możemy my sami zniszczyć.

Który raz o tym piszę...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz