Google Website Translator Gadget

środa, 20 lutego 2013

Boża łaska a ludzkie uczynki

Na początku przedstawmy krótko, na czym polega problem. Pismo Święte mówi, że zbawienie jest z łaski, a nie dzięki naszym uczynkom. Jednakże wspomina też, że nasza wiara musi być poparta uczynkami. Zatem czy na pewno tylko łaska ma znaczenie dla naszego zbawienia? W tym wszystkim należy znaleźć jakiś środek ciężkości i wykazać współzależność tych dwóch pojęć, rozwiewając tym samym mit ich wzajemnej opozycyjności.
Apostoł Paweł w wielu miejscach twierdzi stanowczo, że uczynki nie mają znaczenia w kontekście zbawienia, gdyż – jak mówi – zbawienie jest z łaski: Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga. Nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił (Efez. 2:8-9). Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi[…] (Rzym. 3:23-25). Apostoł wykazuje, że obecnie uczynki nie mają już zbawiającej mocy, jaka była zagwarantowana w starotestamentowym Prawie żydowskim: Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską (Rzym. 11:6).
Poprzestanie na tym stwierdzeniu prowadzi jednak do błędnego nauczania o „taniej łasce”, które sugeruje, że tak naprawdę możemy żyć jak chcemy, według zwyczajów tego świata i bez żadnych ograniczeń, grzesząc bez wyrzutów sumienia. Podstawą takiego myślenia jest pogląd, że skoro zbawienie jest z łaski, to miłosierny Bóg wybaczy wszystko. To prawda, że Bóg gotów jest nam wszystko wybaczyć, prawda też, że jest On wielce miłosierny. Ale prawdą jest również fakt, że Bóg się nie da z siebie naśmiewać (Gal. 6:7). Postawmy więc pytanie za apostołem Pawłem: Jaki stąd wniosek? Czy mamy dalej grzeszyć dlatego, że nie jesteśmy już poddani Prawu, lecz łasce? Żadną miarą! (Rzym. 6:15).
Łaska, którą otrzymaliśmy od Boga, okazana została w Chrystusie. Ta łaska nie jest pustym słowem, ale aktem poświęcenia Syna na rzecz ratowania nas, grzeszników. Faktycznie, niczym sobie na to nie zasłużyliśmy, jeśli jednak postanowiliśmy przyjąć tę łaskę, jesteśmy zobowiązani wobec Boga wiarą: Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary(Rzym. 3:27). Bezpośrednią odpowiedzią człowieka na dar łaski jest wiara w zbawienną krew Chrystusa. Ta wiara nas wypełnia i jest swoistym wyznacznikiem naszego duchowego stanu. Możemy mieć małą lub wielką wiarę, możemy też prosić Boga o wiarę. Wiara to nie tylko świadomość, że jest Bóg, który dał swego Syna, aby umarł za nas i zmartwychwstał. Wiara to także stan naszego serca, naszej bliskości z Bogiem, autentyczności naszych uczuć względem Niego, to poziom naszej wdzięczności. Wiara to my sami. I jacy jesteśmy, taka też jest nasza wiara.
W tym momencie, mówiąc o wierze, samoczynnie przechodzimy do zagadnienia uczynków. Należy podkreślić, że zaprzeczenie przez Apostoła wagi uczynków odnosi się tylko i wyłącznie do uczynków starotestamentowego Prawa przekazanego od Boga przez Mojżesza. Według Tory człowiek był weryfikowany nie na podstawie łaski, ale na podstawie przykazań i przepisów, których miał ściśle przestrzegać. Uchybienie choćby najmniejszemu było równoznaczne z unicestwieniem szansy na zbawienie. Wart odnotowania jest fakt, że ten sam Apostoł, który tyle mówi o bezużyteczności uczynków Zakonu, podkreślając tym samym moc łaski, równie silnie podkreśla ważność uczynków przez nas wykonywanych. Paradoks? Nie, tylko wybiórcze czytanie wersetów. Na samym początku tego artykułu zacytowałem wersety zapisane w Efez. 2:8-9. Przyznaję, zrobiłem to z premedytacją, aby teraz położyć na to nacisk. Większość pseudonauczycieli Bożej łaski dziwnym trafem zapomina o wersecie 10, który w kontekście brzmi tak: Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili(Efez. 2:8-10). Zaraz po stwierdzeniu, że nie z uczynków jesteśmy zbawieni, Paweł mówi o celu naszego życia w Chrystusie: spełnianiu dobrych uczynków. Jaki jest więc tok rozumowania Apostoła?
Niegdyś bowiem i my byliśmy nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żądzom i rozkoszom, żyjąc w złości i zawiści, godni obrzydzenia, pełni nienawiści jedni ku drugim. Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi,nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego. Nauka ta zasługuje na wiarę, i chcę, abyś z całą stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi (Tyt. 3:3-8).
Nasze uczynki w żaden sposób nie wpłynęły na Bożą decyzję odnośnie udzielenia nam łaski. To nieistotne, czy przed swoim nawróceniem mordowaliśmy, okradaliśmy innych czy kopaliśmy studnie w Ugandzie. Nie ma to najmniejszego znaczenia. Bóg otworzył przed człowiekiem możliwość zbawienia bez względu na to, kim on był lub jest. Jednak łaska, jaką otrzymaliśmy, jest wezwaniem do życia w niej poprzez wiarę, wyrażoną nie tylko w słowie, ale przede wszystkim w czynie: Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa,który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków (Tyt. 2:11-14).
Możemy zatem rozwiać wszelkie wątpliwości odnośnie wersetu: Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jak. 2:17). Wiara w zbawczą moc krwi Chrystusa wyraża się nie w wołaniu „Panie, Panie”, ale w konkretnych uczynkach. W Zakonie Mojżeszowym uczynki były przyczyną, a skutkiem było zbawienie (lub jego brak). Obecnie uczynki są skutkiem, a przyczyną – nasza wiara, która stanowi wynik danej nam przez Boga łaski. Uczynki wypływają z naszej wiary, same w sobie natomiast nie mają mocy zbawczej. Są one wyrazem wiary, która – jak powiedzieliśmy wcześniej – jest czymś więcej niż tylko stanem świadomości.
Mając w pamięci ten pełniejszy obraz współzależności łaski, wiary i uczynków, nie znajdziemy już wersetów, które by się mogły wzajemnie wykluczać. Nie będziemy się dziwić, że apostołowie, mówiąc o łasce zbawienia, negują rolę uczynków, choć równocześnie podkreślają wagę ich spełniania. Tylko z pozoru wydaje się to skomplikowane.
Który odda każdemu według uczynków jego:tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności – życie wieczne (Rzym. 2:6-7).
W naszych codziennych uczynkach możemy zobaczyć stan naszej wiary. Bóg nie obdarzył nas umiejętnością patrzenia w głąb ludzkich serc, ale dał możliwość obserwowania „owoców”, jakie ludzie wydają. To właśnie po „owocach” możemy rozeznać prawdziwych i fałszywych proroków, po „owocach” także możemy poznać samych siebie. Nie ma miejsca na wymówki: zapracowanie czy brak umiejętności. Bo jak mówi przysłowie: „Kto chce – szuka sposobu. Kto nie chce – szuka wymówki”. Stan swojego serca możemy więc określić poprzez analizę własnego życia, stopnia zaangażowania, myślenia o Bogu. Ile w naszym życiu jest nas samych, a ile Boga? Owoce naszego dnia codziennego powinny być odpowiedzią na to pytanie.

Wiara = przyczyna.
Uczynek = skutek.
Mała przyczyna = mały skutek.

(Opublikowane na ePatmos.pl)

wtorek, 5 lutego 2013

Chrześcijańskie Świadectwo

Ostatnio zastanawiałem się nad ludźmi, którzy żyją bez Boga z własnej decyzji. Co nimi kieruje, jakie priorytety... Ano różne. jedni Uważają to za opium dla mas, inni nie mają dla Boga czasu, jeszcze inni... naprawdę opcji tych jest multum. Ewangelizacja - szeroko pojęta - polega zasadniczo na dwóch rzeczach: mówieniu i pokazywaniu tego co się mówi. Z mówieniem problemu nie ma. Problem to pokazać jak zastosować w życiu te normy i zasady współistnienia chrześcijańskiego. Dlatego też, Jezus dość silnie podkreślił aspekt odpowiedniego "udokumentowania" słów głoszonej przez nas Ewangelii:
"Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5:16)
 Ludzie, widząc naszego postępowanie niemalże samoczynnie będą przychodzić do Boga i oddawać Mu pokłon. I to nie tyle może ze względu na słowa, ale przede wszystkim ze względu na nasze postępowanie. wielu było już takich, co pięknie mówiło, ale doprawdy nie wielu z nich mogło wstanie udowodnić jak te słowa potrafią zmienić życie czyjeś życie (najczęściej autora). Niestety, to też działa w drugą stronę: ludzie widząc nasze złe uczynki, będą Boga przeklinać. To jest to same zdanie, tylko inny warunek zastosowany na początku. I to jest prawda. Wielu katolików, przestało być katolikami, bo zobaczyli jak żyją księża. nie zwracają już uwagi na pobożnych księży, ale skupiają się na tych złych. Przywodzę ten przykład, gdyż swego czasu było to medialne show. Nie mniej, w innych kościołach chrześcijańskich jest tak samo. Ludzie zniechęcają się do wiary, gdyż widzą jak postępują ich współbracia. Paradoks, ale do wiary w Boga zniechęcają najczęściej ci, którzy w Niego wierzą.
"Z waszej to bowiem przyczyny - zgodnie z tym, jest napisane - poganie bluźnią imieniu Boga" (Rz 2:24)
 Jest to dość przykre, ale w zasadzie prawdziwe. Bóg powodów niewierności innych będzie doszukiwał się wśród swego ludu. To oni mają "sprawczą moc" tego, aby do Boga przyciągnąć, ale też i odciągnąć. Ta świadomość powinna nam ciążyć, abyśmy każdy swój krok odpowiednio przemyśleli, gdyż ich konsekwencji możemy się nawet spodziewać na Sądzie Ostatecznym.

sobota, 2 lutego 2013

Grill

Wspominam jedną z ostatnich niedziel. Było naprawdę super. Przyszli znajomi ze zboru, posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, pogadaliśmy. Kiełbaski za bardzo nie poszły bo za ostre zrobiłem ;p Ogólnie była fantastyczna atmosfera. Kiedy możemy się spotkać po za zborem i się sobą nacieszyć to coś naprawdę wyjątkowego. Okazuje się, że jesteśmy spragnieni różnych takich "luźnych" relacji, bez jakiej niedzielnej spiny. Takie spotkania trzeba powtarzać. Albo ja do kogoś, albo ktoś do mnie. Inaczej niedziel sobie już nie wyobrażam.

To nic, że trzeba przygotować, a potem pozmywać. To detal. Więź jakaś jest. Trzeba ją tylko podtrzymywać.

Czad! :)