Google Website Translator Gadget

niedziela, 25 września 2011

Żuczek i Chęć Pomocy

Byłem ostatnio na długim, całodziennym spacerze w mojej ukochanej "Dolinie Bobru". Idąc leśną ścieżką zauważyłem żuczka, który był obrócony do góry nogami i w żadnym razie nie mógł się obrócić. Żadnego wsparcia w otaczającej go przestrzeni, niemalże płasko na przestrzeni kilkudziesięciu centymetrów. W dodatku był to sam środek ścieżki, gdzie było wielu spacerowiczów, rowerzystów i - co mi osobiście przeszkadza w lesie i to bardzo - quad'owców. Co zrobiłem? Wziąłem kawałek patyczka i pomogłem mu obrócić się na nogi. Każdy z nas poszedł w swoją stronę, a mnie nasunęła się refleksja.

Czasami jest tak, a w dzisiejszych czasach może i częściej, że idąc przez nasze życie mijamy wielu ludzi, na których w ogóle nie zwracamy uwagi. Nie interesuje nas ich życie, zainteresowania, marzenia, plany i problemy. W tym momencie ja nie mówię, o ludziach nam obcych czy słabo znanych, ale o tych, którzy są częścią nas samych: naszej rodziny duchowej. Nie jest to zgodne z nauką Pisma Świętego:
"Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe" (Ga 6:2)
"by nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem" (1 Kor 12:25)
Nie mniej czasami jest tak, że kryjemy się z naszymi problemami i nie chcemy/nie potrafimy poprosić o pomoc. Wiemy doskonale, że nie udźwigniemy tego ciężaru, czujemy że on nas przerasta i chcielibyśmy dostać pomoc, lecz wewnętrzna "blokada" uniemożliwia ten krok. Wtedy "Duchowa Rodzina" powinna poczynić krok samoistnie, sama z siebie. Powinno dostrzec się symptomy zmiany nastroju czy zachowania i bez pytania czy specjalnej zachęty podejść i porozmawiać. Psychologowie mówią, że pewne oznaki odrzucenia innych, separowania się od dawnego otoczenia to nic innego jak wołanie o pomoc. Mówię wprost: czasami trzeba "nachalnie", wbrew logice wejść w czyjeś sprawy z butami i pomóc naszemu bratu/siostrze/przyjacielowi poukładać jego życie.

Taka też jest idea społeczności chrześcijańskiej. Wzajemne budowanie się, wspólne modlitwy, wspólne śpiewanie, rozważanie Słowa - to wszystko jest bardzo nas duchowo ubogacające, ale w pojedynkę, to nie przynosi praktycznie żadnych efektów. Czy jest możliwość znalezienie chociażby jednego wersetu, w którym to apostołowanie sugerują postawę "chrześcijanina-singla"? Nie istnieje taka nauka. Dlatego ważne jest, abyśmy w tym trudnym okresie Laodycejskim (Ap. 3:14-22) wzajemnie się nie tylko budowali, ale i (a może przede wszystkim) wspierali.
"wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa" (1 Ptr 2:5)
Ten żuczek nie prosił się o pomoc, ale mu pomogłem, gdyż stojąc z boku byłem pewien, że czeka go śmierć. Pomogłem - nie usłyszałem słowa 'dziękuje', po prostu poszedł dalej. My pomagając innym również powinniśmy się liczyć z tym, że służąc innym wcale a wcale nie powinniśmy oczekiwać najmniejszego wyrazu wdzięczności. Służba, w duchu miłości Chrystusowej to co więcej jak ludzkie dziękuje, to nagroda życia wiecznego dana od samego Wiekuistego Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz