Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 25 listopada 2013

Pierwsza Miłość

Kiedy przeprowadziłem się do Krakowa, to dużo po nim spacerowałem. Dosłownie o każdej porze dnia i nocy chodziłem uliczkami Starego Miasta i Kazimierza podziwiając architekturę budynków, konstrukcję lamp ulicznych, brukowane drogi, Wawel z każdej strony. Pamiętam zachwyt jaki mi towarzyszył. Moje oczy nigdy nie były tym widokiem nasycone. Lubiłem światła nocy „mojego” miasta, ale też i wschody słońca nad Wisłą. Wszystko było idealne, piękne i cudowne.
Po czterech latach mieszkania w Krakowie, w majowy weekend pojechałem z przyjaciółmi do czeskiej Pragi. Praktycznie takie same refleksje nad pięknem miasta mógłbym opisać. Uliczki, budynki, widoki… Jak w Krakowie. Spacerując tam, zauważyłem zróżnicowanie wśród przechodniów. Otóż łatwo było odróżnić turystę od stałego bywalca. Jedni, jak ja, byli zachwyceni widokami, a ci drudzy w ogóle nie doceniali piękna, które ich otaczało. Ze słuchawkami na uszach, wpatrzeni w smartfony śpieszyli się „dokądś”.
Zrozumiałem, że Praga dla nich jest tym, czym Kraków stał się dla mnie – spowszedniałym skarbem. Znudził mi się. Po 8 godzinach pracy jestem zmęczony i nie podziwiam już tych samych widoków z tramwaju, bo przecież… ileż można? Na bulwary już nie chodzę, na zamku nie byłem co najmniej rok, a Kazimierz powoli zapominam. Nie mam czasu pospacerować, nie mam czasu się zatrzymać i popatrzeć jak dawniej.
Niestety, ta zasada spowszednienia dotyczy też Słowa Bożego. Pamiętam jak z zapartym tchem czytałem wersety mówiące o Bożym miłosierdziu, o szansie jaką człowiek ma od Boga poprzez odpuszczenie grzechów, o powołaniu, które możemy przyjąć. Dziś są to… tylko wersety. Nie powiem, przegadane, niemalże wyryte na pamięć. Ale to są już tylko wersety. Nie robią już na mnie większego wrażenia.
Zastanawiam się, czy to normalne? Czy taka jest kolej rzeczy? Czy takie „obycie” z Biblią jest w porządku? Przecież to się przekłada na moją modlitwę; nie dziękuję Bogu za łaskę jak dawniej, w ogóle nie dziękuję za nią – spowszedniało mi to. Zapomniałem, gdzie byłem i jak żyłem. Zapomniałem jak wiele Bóg mi dał. Ale jakże miałbym pamiętać o tych błogosławieństwach, przecież chodzę do pracy i muszę w domu posprzątać, i…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz