Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Zgorszenie

„(…) To was gorszy?” (Jana 6:61)
Czasy, w których żyjemy, są chyba jednymi z najtrudniejszych w jakich przyszło żyć chrześcijanom. Głównym zagrożeniem są „nowości” pojawiające się na świecie, które to tylnymi drzwiami wkradają się do Kościoła. Powoduje to różne zmiany, nowe trendy i dyskusje na ich temat. Często oburzamy się na liczne odstępstwa i stanowczo się sprzeciwiamy zaciemnianiu Ewangelii. Niejednokrotnie są stawiane także ciężkie zarzuty o odstępstwo i „zgorszenie maluczkich”. Często używamy tych słów mimowolnie przypisując zgorszenie praktycznie wszystkiemu (notabene wszystkiemu się jednocześnie sprzeciwiając) – często bez refleksji. Ale czy faktycznie możemy zgorszenie tak uogólniać? Czy Pismo jasno i klarownie definiuje zgorszenie? Czy aby przypadkiem używanie tak często argumentu zgorszenia nie jest nadużyciem z naszej strony? Prześledźmy kilka przykładów.
Zgorszenie i oburzenie to synonimy czy dwa osobne pojęcia? Dla podkreślenia różnicy przeprowadźmy eksperyment. Pomyślmy, czy kiedyś nasze zachowanie kogoś oburzyło (czy też zdenerwowało)? A teraz pomyślmy, czy kiedyś naszym zachowaniem kogoś zgorszyliśmy? Łatwo dostrzec lekki dysonans. Przeanalizujmy to na przykładzie innych.
„Śniło mi się jeszcze, że słońce, księżyc i jedenaście gwiazd oddają mi pokłon. A gdy to powiedział ojcu i braciom, ojciec skarcił go mówiąc: Co miałby znaczyć ów sen? Czyż ja, matka twoja i twoi bracia mielibyśmy przyjść do ciebie i oddawać ci pokłon aż do ziemi? Podczas gdy bracia zazdrościli Józefowi, ojciec jego zapamiętał sobie ów sen.” – 1 Mojż. 37:9-11. I bracia i rodzice zdecydowanie sprzeciwili się Józefowi. Braci Józefa możemy posądzić o kierowanie się zazdrością, ale przecież Jakub z całą pewnością był mu przychylny, a mimo to „zgromił” go. Jak możemy jednoznacznie określić reakcję Jakuba: oburzenie czy zgorszenie? Inny przykład: „Kiedy Arka Pańska przybyła do Miasta Dawidowego, Mikal, córka Saula, wyglądała przez okno i ujrzała króla Dawida, jak podskakiwał i tańczył przed Panem; wtedy wzgardziła nim w sercu. (…) Wrócił Dawid, aby wnieść błogosławieństwo do swego domu. Wyszła ku niemu Mikal, córka Saula, i powiedziała: O, jak to wsławił się dzisiaj król izraelski, który się obnażył na oczach niewolnic sług swoich, tak jak się pokazać może ktoś niepoważny.” – 2 Sam. 6:16, 20. Dawid uwielbiał Boga i chwalił go, tak jak Bogu się podobało – nie ma w Biblii potępienia jego postawy. Michal, jego żona wręcz nim wzgardziła. Na podstawie wersetu 2 Sam. 6:23 możemy przypuszczać, iż jej postawa nie spodobała się Bogu. Nie wiemy jakimi intencjami kierowała się Michal, ale wiemy, że się… No właśnie oburzyła czy zgorszyła?
Czy mając tak dużo informacji możemy jednoznacznie powiedzieć czy to było zgorszenie, czy też oburzenie? Możemy powiedzieć, co nam się wydaje, ale to nadal będzie tylko nasza interpretacja – jednoznacznego (z definicji) określenia nie możemy wystawić. Widzimy zatem, że zgorszenie jest trudne do określenia, ponieważ zawsze jest kojarzone ze złem. To znaczy, że jeżeli jest zgorszenie, to źródło tego zgorszenia nie może być dobre tylko złe. Brzmi logicznie. Niestety to mylne założenie. Przede wszystkim zauważmy, że i Józef, i Dawid to osoby, z którymi był Bóg i w ich życiu dostrzegamy Jego prowadzenie.
Te przypadki dotyczą ludzi grzesznych. Przeanalizujmy przypadek człowieka bezgrzesznego.
„A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy?” – Jana 6:60-61. Tutaj już nie mamy najmniejszego cienia wątpliwości: Jezus jest obiektem (powodem) zgorszenia. To zgorszenie uczniów zostało poprzedzone wypowiedzią Jezusa na temat prawd związanych z Nim i jego rolą w planie zbawienia człowieka. Jak się okazało, ta prawda była nie tyle nie do zaakceptowania, ale wręcz gorsząca. Czy zatem coś dobrego może gorszyć? Naturalnie. Należy zatem wrócić do pierwotnego pytania: czym jest zgorszenie, jeśli to właściwie nie człowiek zły w powyższym przykładzie gorszy, ale doskonały człowiek?!
Otóż podstawowy problem wynika z tego, że zgorszenia nie powinniśmy rozpatrywać w rozumieniu źródła zgorszenia, ale w rozumieniu odbiorcy zgorszenia, tzn. osoby, która coś widzi/słyszy i się tym gorszy. Jezus nie był zgorszeniem – to jego słuchacze się zgorszyli i to właśnie tę drugą stronę akcentuje Pismo Święte. Nasze postępowanie może dla nas nie jest zgorszeniem, ale może odbiorcy naszych słów/czynów są słabi duchowo, nieugruntowani w Prawdzie. Pan Jezus wspomina o tej grupie ludzi: „Posiane na miejsce skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje [gorszy – BW] (Mat. 13:20-21). Możemy zatem bezapelacyjnie zauważyć, że powodem zgorszenia nie jest nauka (sama w sobie), ale niestałość w wierze jej słuchaczy. Przecież nikt z nas nie powie, że Jezus głosił nauki gorszące, a mimo to ludzie się gorszyli. Powód? Nie byli odpowiednio ugruntowani w wierze.
Mimo doskonałości, apostoł nie boi się nazwać Jezusa zgorszeniem: „Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła – i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni”(1 Piotra 2:7-8). Przykładem tych gorszących się Jezusem są faryzeusze, o których nie można powiedzieć, jako o ugruntowanych w Prawdzie. Jest to bardzo ważne, aby rozpatrywać zgorszenie nie w kontekście kto jest faryzeuszem, a kto nie jest, ale tylko w kontekście gotowości bądź braku gotowości serca na Bożą naukę.
Ciekawe ujęcie tematu mamy w Apostole Pawle. Paweł usilnie starał się, aby nikogo nie zgorszyć, aby pilnować się, by nikt „słaby w wierze” nie odpadł tylko dlatego, że ja jestem „silny w wierze”. Rzecz dotyczy jedzenia, jednak śmiało można to przełożyć na inne sfery: (1 Kor. 8:8-13Rzym. 14:13-16). Widać linię postępowania Pawła, który silnie troszczy się o słabych. Nawet (pozornie) wbrew sobie: „Następnego dnia Paweł poszedł razem z nami do Jakuba. Zebrali się też wszyscy starsi. Powitawszy ich, zaczął szczegółowo opowiadać, czego Bóg dokonał wśród pogan przez jego posługę. Słysząc to, wielbili Boga, ale powiedzieli mu: Widzisz, bracie, ile tysięcy Żydów uwierzyło, a wszyscy trzymają się gorliwie Prawa. O tobie jednak słyszeli, że wszystkich Żydów, mieszkających wśród pogan, nauczasz odstępstwa od Mojżesza, mówisz, że nie mają obrzezywać swych synów ani zachowywać zwyczajów. Cóż więc począć? W każdym wypadku dowiedzą się, żeś przybył. Zrób więc to, co ci mówimy: Mamy tu czterech mężczyzn, którzy złożyli ślub, weź ich z sobą, poddaj się razem z nimi oczyszczeniu, pokryj za nich koszty, aby mogli ostrzyc sobie głowy, a wtedy wszyscy przekonają się, że w tym, czego się dowiedzieli o tobie, nie tylko nie ma źdźbła prawdy, lecz że ty sam przestrzegasz Prawa na równi z nimi.Co zaś do pogan, którzy uwierzyli, posłaliśmy im na piśmie polecenie, aby powstrzymali się od pokarmów ofiarowanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Wtedy Paweł wziął z sobą tych mężów, następnego dnia poddał się razem z nimi oczyszczeniu, wszedł do świątyni i zgłosił [termin] wypełnienia dni oczyszczenia, aż zostanie złożona ofiara za każdego z nich.” (Dz. Ap. 21:18-26). Na podstawie podejścia Apostoła np. do obrzezania (Gal. 5:2 i Dz. Ap. 16:3) wnioskuję, że Paweł nie uważał starotestamentowy obrzęd oczyszczenia jest do czegokolwiek jeszcze potrzebny, jeśli ofiara Chrystusa została dokonana. Nie mniej jednak, ze względu na Żydów Mesjańskich, którzy mimo swej wiary w Chrystusa nadal zachowywali pewne obrzędy, Paweł – silny w wierze – ustąpił i postąpił według ich rady, aby nie rozsiewać zgorszenia.
Czy zatem to jest klucz – ustępowanie, aby nie gorszyć. Czy nasza silna wiara, która pozwala nam na więcej, powinna być okupiona pokorą i powinniśmy wycofywać się ze swego postępowania, aby nie zgorszyć innych? Chyba nie tędy droga, ponieważ apostoł głosząc Chrystusa gorszył innych (1 Kor. 1:23). Dlaczego to nie kłóci się w żaden sposób z poprzednimi myślami? Dlatego, że głoszenie Chrystusa jest czymś więcej niż pokarmem. Mimo, iż / jeśli nasze działania wynikają z Ducha Św. możemy gorszyć innych. W żaden sposób nie powinniśmy wycofywać się z naszej służby, gdyż komuś coś „nie leży”! Z wiarą i modlitwą na ustach powinniśmy kroczyć dalej. Może nie ślepo naprzód, ale bez kłótliwości rozmawiać, tłumaczyć i zachęcać. A jeśli to nie pomaga, to rozsądźmy w naszych sercach jaki interes jest dla nas ważny: Boski czy ludzki.
Co jest powodem naszych zgorszeń? To samo co w przypadku faryzeuszy, to samo co w przypadku widzących jak je się mięso, to samo co w przypadku tych, którym głosi się Chrystusa: słaba wiara. Dlatego pielęgnujmy nasz duchowy rozwój, nie pozwólmy na zaniedbanie naszej wiary, aby zgorszenia, które przyjdą nie powodowały naszego odtrącenia od Boga, ale rodziły w nas słuszny sprzeciw, który w duchu łagodności i miłości będziemy w stanie wyrazić, by Imię Pańskie było w nas uwielbione.
(Opublikowane na ePatmos.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz