
Te moje zmieszanie z czegoś wynika - z braku wiary. Otóż, Wiele mówi się o relacji Człowiek-Bóg-Człowiek. A gdzie w tym wszystkim jest szatan? Przecież to też istota o pewnym stopniu inteligencji z określonymi celami. Czy faktycznie jestem aż tak wielkiej wiary, że szatan omija mnie szerokim łukiem? Jestem bardzo podatny na jego działanie. Najstraszniejsze jest to, że on tak wpływa na mego ducha, że nie widzę sposobu by się uwolnić. Jest pewne przygnębienie, żal, smutek, wstyd - te uczucia są we mnie, bo wiem, że Bóg mnie widzi i to co robię i kim jestem. Miałem straszne problemy natury właśnie duchowej, ale zadzwoniłem do "Przyjaciela z Chrzanowa", pogadaliśmy może pół godziny i znów jestem w grze. Świetny tekst: "Wracam do gry Panie Boże". Dziś znowu jestem za burtą w pewnym sensie. Znowu stoję w miejscu, znów nie mam radości w Chrystusie ani pokoju. Są tylko błędy. Kolejne i następne... Jak przerwać ten krąg?
Całe życie myślałem, że Bóg ze względu na swoją świętość nie może obcować ze mną, brudnym grzesznikiem. Oddalałem się od Boga, aby się oczyścić. Teraz mam tą świadomość, że ja mogę przyjść do Boga właśnie brudny i plugawy, a to ON mnie oczyści. Mimo wszystko jest wewnętrzna bloga w umyśle, że Bóg jest "tam", a ja jestem "tutaj". Ten wewnętrzny blok to sprawka szatana.
Mam nadzieję, że przy Bożej pomocy uda mi się zaprzeć się samego siebie.
Gdyby ktoś chciał wspomnieć Bogu o mnie byłbym rad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz