Google Website Translator Gadget

wtorek, 31 maja 2011

Szulamitka i zakochanie się

Pieśń nad Pieśniami to mówiąc pokrótce dialog między oblubieńcem i oblubienicą. Według tradycji przypisuje się ją Salomonowi i pewnej Szulamitce (Pnp 7:1). Zainteresowała mnie postawa przyszłego męża. Otóż on, jako kawaler, nie szuka miłości, nie pcha się do małżeństwa czy związku na siłę, ale czeka na swój czas, kiedy spotka tą jedną jedyną:
"Zaklinam was, córki jerozolimskie, na cóż budzić ze snu, na cóż rozbudzać umiłowaną, póki nie zechce sama?" (Pnp 8:4)
Jest według mnie z chrześcijańskiego punktu widzenia postawa jak najwłaściwsza. Dziś z perspektywy młodego człowieka, fajnie jest mieć dziewczynę/chłopaka. Wiąże się to z niesamowitymi przyjemnościami i satysfakcją. Dziś związek "chodzenia" ze sobą jest bardzo często równoznaczny z sexem, który powiedzmy sobie szczerze, kręci nas wszystkich. Gdyby był on wstrętny to przemysł branży porno, nie zarabiałby miliardów $ rocznie. A jak ma się drugą połówkę, to może żony z niej nie będzie w przyszłości, ale doznania erotycznie pierwsza klasa. No co, niby że tak nie jest? Pewnie, nie wszyscy tak myślą na szczęście, ale zdecydowana większość już tak, więc się nie czarujmy. Oczywiście jest też aspekt emocjonalny, nie każdy jest erotomanem, i po prostu chce mieć chłopaka/dziewczynę, aby się przytulić, porozmawiać i po prostu spędzić miło czas. Przyczyny mogą być różne, ale zazwyczaj kończą się na jednym: szukaniem partnera na upartego.

Nie powinno tak być. Ja wszystko rozumiem, tez kiedyś miałem na to ciśnienie, dziś już nie mam i nie patrze na te sprawy tak. Bóg oczekuje od nas, że Mu zaufamy, że powierzymy mu nasze sprawy, nasze życie. Wybór partnera nie powinien leżeć w naszej gestii tylko Boga, więc dlaczego by się do Niego z tym nie zwrócić? Rozumiem, że czasami na odpowiedź przyjdzie nam poczekać, i dla nie cierpliwych musi to być strasznie frustrujące, ale to Bóg jest tym, który mówi jak ma być i kiedy ma być. I jeżeli nie daje nam tego upragnionego partnera, to znaczy, że nie dojrzeliśmy do trwałego związku i jeszcze kilku rzeczy musimy się nauczyć. Musimy sobie pewne rzeczy poukładać w głowie. Cały czas należy trwać w modlitwie, czytać Pismo, gdzie są "wytyczne" odnośnie małżeństw i uczyć się ich. Nie warto patrzeć na innych, na to, że mają super dziewczyny, super samochody i domy, nie warto kopiować wzorców tego świata, gdyż duży dom i drogi samochód to rzecz, która każdego bez wyjątku by ucieszyła. Mnie pierwszego (szczególnie Mercedes klasy S, dom 300m2 z ogrodem 1 ha). Ale to nie jest cel sam w sobie w moim życiu, a dla ludzi tego świata bogactwa i szpan takowymi są:
"Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą" (Ps 1:1-2)
Małżeństwo to nie tylko doznania sexualne, to także zrozumienie, wsparcie, rozmowa i przede wszystkim miłość. Warto tą i inne sprawy zawierzyć Bogu. Mamy obietnice, że nie pozostaniemy sami sobie i jeśli poprosimy Boga o męża/żonę to z pewnością nie zostaniemy przez naszego Boga 'wystawieni do wiatru'.

Sex to forma miłości małżeńskiej, dlatego chrześcijanin czy ma, czy nie ma dziewczyny powinien się wstrzymywać od tych 'ekscesów' do małżeństwa. Tak wiem, brzmi to kuriozalnie, ale dacie wiarę, że Boże wymaganie w tym względzie od pierwszych chwil ludzkości był takie same i nie zmienne?

2 komentarze:

  1. Ciekawy temat poruszyłeś, też o tym myślałem . Lubelskie pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń
  2. I do jakich wniosków doszedłeś?

    OdpowiedzUsuń