W Księdze Sędziów pojawia się pewna prorokini imieniem Debora. Kobieta konkretna, z silnym charakterem, stabilna emocjonalnie a gdyby tego było mało to bardzo mądra. Ona podczas swego powołania uczyła Izraela chodzenia za Panem, wskazywała drogę właściwego postępowania; jednym słowem wiele niejeden mężczyzna mógłby się od niej uczyć. Ja też znam Deborę. Nie dawno odkryłem, że pewna kobieta, choć może nie jest sędziną (czy jak to się dziś często zdarza pastorem/księdzem...) zachowuje się tak, iż ja czuje się tym zaintrygowany. Niby wszystko w porządku, ale ta 'moja' Debora ma dopiero 3 lata...
Co mnie tak ruszyło? Bawi się te trzyletnie dziecko, tak jak każde inne i cały czas coś mówi. To rozmawia z lalkami, to sama z sobą, to bawi się w lektora swoich zabawek, które zażarcie dyskutują o rzeczach dla dorosłych kompletnie nie zrozumiałych, aż tu nagle... zaczyna śpiewać, cały czas się bawiąc, mniej więcej to:
Na swój sposób tak powinno być i naszym życiu. Dobrze jest, kiedy zagłębiamy się w Piśmie Świętym, dobrze jest kiedy szczegółowo analizujemy Biblie słowo po słowie, ale to nie powinno być naszą siłą napędową:"Gdyż miłości chcę, a nie ofiary, i poznania Boga, nie całopaleń." (Oz. 6:6)Bóg nie chce, aby człowiek z automatu mu służył i postępował według czynności nauczonych. Bóg chce szczerości i prostoty serca. Debora jest dla mnie pewnym wyznacznikiem tego podejścia, a to, że naprawdę powinniśmy patrzeć na dzieci nasze ma swoje uzasadnienie w Słowie:"I przynosili do niego dzieci, aby się ich dotknął, ale uczniowie gromili ich. Gdy Jezus to spostrzegł, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dziatkom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, albowiem takich jest Królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam, ktokolwiek by nie przyjął Królestwa Bożego jak dziecię, nie wejdzie do niego. I brał je w ramiona, i błogosławił, kładąc na nie ręce." (Mar. 10:13-16).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz