Zmieniła mi się modlitwa. Dziwna sprawa, bo czuje, że więcej mi daje, jest inna, choć słowa te same. Co jest nie zwykłego? Modle się bardziej świadomie, w odpowiednim czasie. Czasami jest tak, że są sytuacje, w których mnie ponosi, w których moja stara natura wygrywa. Ale teraz co raz częściej w chwila 'decydujących' (może nawet w ułamkach sekund) moje myśli potrafią się urwać z tego standardowego myślenia i wołam do Boga. Często w prostych słowach, ale wołam, proszę o Jego interwencję, o odpowiednie postępowanie, myślenie, mówienie. To pomaga.
Ten stan rzeczy to Boża odpowiedź na moje modlitwy. Tak dużo mówi się o zmianie życie, o poświęceniu i pokutowaniu. Wszystko bardzo fajnie, ale w moim życiu to się tak tylko mówi.... Aż wreszcie powiedziałem dość i zacząłem się modlić o realne zmiany w moim życiu. I widzę tego realne efekty, co nie powiem, wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Może to brzmi mega samolubnie, ale naprawdę jestem zadowolony z tego, że czasami (słowo klucz) potrafię nad sobą zapanować i nie zgrzeszyć w myślach.
W sumie to nie wiem o co dokładnie się modle prosząc Boga o zmianę. Bo wiem, że jest ze mną coś nie tak, wiem, że coś robię/mówię/myślę źle. To nie wszystkim się podoba i różnie na mnie reagują, ale też nie podoba się Bogu. Dlatego szczerze przed Bogiem staje i mówię przepraszam, bo czuje się winny, a później się zastanawiam: za co Cię przeprosiłem. No tak, za grzechy, ale to troszkę ogólnie - za jakie grzechy konkretnie? I wychodzi na to, że przepraszam nie wiedząc w ogóle za co?!?!? Czy to logiczne? Kwestia sporna... Ja natomiast nie chce już przepraszać. Nie chce marnować energii na boksowanie kół w jednym miejscu, chcę iść do przodu, rozwijać się, zdobywać kolejne levele chrześcijańskiego życia. Bóg rozpatrzył moją prośbę przychylnie i mam przejawy świadomości. Większej świadomości.
Także modlę się inaczej. Głębiej. Konkretniej. Taka szansa - oby tego nie zmarnować...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz