Google Website Translator Gadget

sobota, 15 grudnia 2012

4 Pojęcia



We współczesnym świecie, wyrażenie poglądu (często skrajnego), stało się sztuką. Poprzez media mamy wykreowane zdanie nt. różnych grup społecznych jak i religijnych. Kiedy słyszymy pojęcia takie jak: Fundamentalizm, fanatyzm, ortodoksja, ekstremizm – bardzo często uważamy, że jest to największe zło jakie może wyrządzić człowiek człowiekowi. Czy słusznym jest tak pochopne używanie tych słów?

Ekstremizm jest to nic innego jak skrajny pogląd – i to jest zbrodnia? Wielu z nas może być ekstremistami w różnych sprawach. I to nie znaczy, że jesteśmy źli i chcemy śmierci tych, którzy mają odmienny pogląd – absurd! Skrajny pogląd to nie zbrodnia. Przyjęło się, że ekstremistami są ludzie, których należy się bać nie ze względu na ich poglądy, ale na sposoby jakimi chcą oni wprowadzać je w życie, a głównym sposobem jest terror.

Często gdy ludzie patrzą jak w obrazek w swoje przekonania, są określani jako fanatycy, tzn. ludzie, dla których nic oprócz ich ideologii się nie liczy. Czy słusznie? Kiedy jesteśmy „blisko Pana”, kiedy nasze serce się raduje i czujemy niesamowitą społeczność z naszym Bogiem, nie dziwi nikogo („z nas”), że się o tym ciągle mówi. Jest to przecież swego rodzaju pewna fascynacja, którą się radujemy, „głosząc” ją także światu. Szkoda tylko, że nie wielu potrafi to zrozumieć i określa nas bardzo nie słusznie „fanatykami” - „(…) bo nie mamy innych tematów do rozmowy jak tylko Bóg”. Ale zastanówmy się czego można się spodziewać po ludziach, którym Bóg jest (niestety) obcy? Nie chciałbym być zrozumiany źle, ale gdy patrzymy na świat islamu łatwo nam przychodzą słowa na usta: „To są fanatycy!” Pytam się: Kto? Wszyscy? Każdy mahometanin jest fanatykiem? Na pewno nie! Fanatykami można nazwać terrorystów, którzy za swój cel widzą jedno: wysadzić się w powietrze w imię religii, w śród niewinnego tłumu. Widzimy, że granica jest bardzo cienka i wszystko dla współczesnego świata co wychodzi po za ramy „normalności” jest fanatyzmem.

Można spotkać się z takim twierdzeniem, że ortodoksja oznacza „prawdziwą” wiarę. Dziwne… Do czego możne ona prowadzić? Jeśli weźmiemy Biblię i będziemy ściśle żyć według Słowa w niej zapisanego czy będziemy ortodoksami, a co za tym idzie będziemy w „prawdziwej” wierze? Nonsens! Wszakże ortodoksja jest to narzucenie na siebie jarzma, bardzo często stworzonego przez ludzi, a nie Boga. Niesienie go, jest często udręką i nie kończącym się cierpieniem. Dziś ortodoksję można określić poprzez ścisłą wierność różnym dogmatom, tradycjom czy doktrynom. Czy zatem, służba naszemu Panu ma być udręką? Oczywiście, że nie! Nasza służba winna być pełniona z poczucia miłości, a nie musu czy obowiązku.

Innym aspektem trzymania się reguł (religijnych) jest fundamentalizm. Pod tym pojęciem rozumiane jest kurczowe trzymanie się doktryny religijnej i staranie się go przenieść na życie codzienne przy użyciu różnych metod przymusu, w tym i przemocy. A więc jeśli w Biblii jest napisane, aby głosić Ewangelię, mamy iść i to czynić, a jak nie usłuchają mamy ich zabić? Naturalnie, że nie. W fundamentalizmie widzę takie zło, że wprowadza się pewne nauczanie za wszelką cenę – nawet życia i śmierci, a takie skrajne myślenie do niczego dobrego nie prowadzi, i nie trzeba zaraz sięgać setki lat wstecz („Wyprawy Krzyżowe”), ale wystarczy cofnąć się do września 2001 roku.

Jaki wniosek się nasuwa? Przede wszystkim taki, że te pojęcia mają z sobą wiele wspólnego i przyznam się, że określenie ich przysporzyło mi wiele trudu, nie dlatego, że „są to trudne słowa”, ale dlatego, że może my ich tak naprawdę do końca nie rozumiemy? Do każdego z nich można dopisać słówko „terroryzm” i nie będzie to błędem. Nie wiem, może to jest tak naprawdę takie moje „czarne myślenie”, ale te pojęcia w dzisiejszym świecie sprowadzają się do przemocy, w większym lub mniejszym znaczeniu. Może łatwiej by było stworzyć nowe pojęcie, w którym były by te cztery? Albo usunąć te cztery wraz z ich definicjami i użyć pojęcie które jest już dawno w naszym słowniku, ale często o nim zapominamy, mam tu na myśli „dialog”.

Artykuł opublikowany w czasopiśmie "Wędrówka" nr 5-6/2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz