
Ten listek przypomniał mi Ducha Świętego. To właśnie poprzez Boży wpływ możemy to, co robimy. Realizujemy plany, wymyślamy nowe, służymy Bogu co raz to lepiej, układa nam się w życiu, w pracy, w rodzinie. Wszystko nabiera ładu i składu. Mądrze pomyślimy i powiemy. Mądrze postąpimy. Przede wszystkim, dzięki Duchowi, jesteśmy szybsi, więcej możemy, więcej potrafimy, na więcej nas stać (nie mówię o pieniądzach).
Duch Święty to Boża moc, o którą powinniśmy usilnie zabiegać, modlić się o Niego. To dzięki niemu jesteśmy bliżsi Bogu, czujemy Jego wsparcie i obecność, czujemy - dosłownie - że jest blisko. Bez Ducha, wszystko jest namarne, bez sensu. Jesteśmy 'my' i 'Bóg', niby coś nas łączy, ale w gruncie rzecz wszystko jest mechaniczne, wyuczone, bez uczucia i wyrazu. Jeśli masz dziewczynę/chłopaka, to przecież siłą rzeczy musicie sobie okazywać uczucia, może wręcz druga strona się tego domaga. A jak jesteście małżeństwem, to bez miłości ani rusz. Czy Bóg nie ma uczuć? Jeśli okazujemy je człowiekowi, to Bogu tym bardziej. Nie mówie tu o pustym 'kocham cię', ale życiu, w którym Bóg nasze oddanie dostrzeże, nasze zaanagożawanie, nasze serce, które myśli o Nim. Bez Ducha Świętego tego nie uczynimy, on jest tym nośnikiem, którego mi brakuje. Na tyle jestem wyjałowiony, że i modlitwa jest skomplikowanym procesem, a nie wylaniem serca przed Bogiem.
Jak się coś popsuło - relacje z Bogiem - to trzeba ją odbudować. A to proces...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz