Google Website Translator Gadget

piątek, 15 czerwca 2012

Friends


Ciężko żyje się z ludźmi. Ciężko żyje się z samym sobą, a co dopiero ludźmi... Całe życie szukałem przyjaciół, szukałem kogoś z kim mógłbym pójść na piwo albo na wycieczkę, lub pogadać. Ot tak, o wszystkim i niczym, poważnym i śmiesznym. Nigdy nie udało mi się to. Skłamałbym, jeśli bym powiedział, że nikt w moim życiu nigdy się nie pojawił. Pewnie, trochę ich było, ale te przyjaźnie - teraz o tym wiem - były nie szczere, albo w ogóle przyjaźniami nie były, może głębszymi znajomościami. Dlaczego tak to kwituje? Bo nie przetrwały próby czasu. Dziś ich nie ma. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak obiektywnie nie mogę jednoznacznie powiedzieć ile w tym jest mojej winy a ile ich. Jeśli ktoś okazał się bydlakiem względem mnie to trudno - przeżyje. Ale jeśli bydlak to ja? Niby jak mam z tym żyć?

Przyjaźń to piękna rzecz. To relacja, która niesie z sobą bardzo wiele. Potrafi ubogacać w każdym stopniu. Bo kiedy się bierze z drugiej osoby, to się ubogaca, a kiedy się daje drugiej osobie, również to nas 'uświęca'. Jest to coś super. Coś, co w gruncie rzeczy buduje się latami. Nawet nie tygodniami. Coś, na co nigdy nie miałem szansy. A jeśli ona była, to do dziś jestem idiotą, bo jej nie widze. Taki stan ciągłego poszukiwania i lawirowania między grupkami zmęczył mnie. Zawsze coś u kogoś mi się nie podobało, albo to ja byłem mało atrakcyjny. Takie użalanie się nad sobą: jaki ja jestem nieszczęśliwy, jaki ja jestem samotny, Boże dlaczego muszę tak cierpieć...LOL Przyznaje, dziś pisze o tym łatwo, ale kiedyś, miałem z tego powodu istne stany depresyjne. Aż w końcu..... przeczytałem coś.
"Nie ufajcie przyjacielowi, nie zawierzajcie powiernikowi, nawet przed tą, która spoczywa na twoim łonie, strzeż wrót ust swoich." (Mich. 7:5)
Dr House mówił, że wszyscy kłamią. Skubany miał racje. Polityka - kłamstwo. Media - zmanipulowana prawda (czyli kłamstwo). Ludzie - kłamią. Gdzie jest prawda? Gdzie jest szczerość? Gdzie autentyczność? Trochę czuje się, jak w Jaskini Platońskiej. I teraz żyjąc w świecie iluzji czy warto mi inwestować w człowieka? Warto się wysilać dla człowieka? Człowiek generalizując jest zły. Sam Bóg go tak określił (Rdz. 6:7), więc szukać w człowieku dobro? Oczywiście, zaraz znajdzie się tłum oburzonych, którzy będą mi wypominać jakie to bzdury wypisuje, jakich to oni mają przyjaciół, jak ja mało wiem o życiu.... A czy ja kogoś atakuje, aby przeciwko mnie wystawiać armię? Człowiek jest nie warty zaufania. Człowiek nie jest godny tego, aby w nim szukać ostoi. Człowiek jest zły, zdegradowany grzechem, zepsuty przez swe pożądliwości i pragnienia. Wiem co pisze, kosmitą nie jestem... 

Wiem, że są przyjaźnie. Wiem, że istnieją. Wiem, że to dar od Boga. Ale Bóg daje dary jak komu chce. Każdy ma inną osobowość. Jedni są lubiani, inni nie. Jedni są zapraszani na różne imprezy okolicznościowe - inni nie. I co teraz? Jesteśmy skazani na samotność?

Kto był przyjacielem Adama? Z kim zadawał się Henoch? Komu zwierzał się Abraham? Z kim spotykali się Jakub i Izaak? Po śmierci Jonatana kto był przyjacielem Dawida? Komu zwierzał się Samuel? A Hiskiasz? Apostoł Paweł? No błagam Was - z kim oni się zadawali?!?!? Aaaaaaa, no tak. Oni byli samotnikami. Bóg nie chce sług towarzyskich, otwartych na ludzi, przyjacielskich. On jest indywidualistów! To była ironia, gdyby ktoś uważał, że tak należy interpretować te zjawisko. Jeden jedyny Jezus powiedział do swych uczniów "przyjaciele". Przyjaciele, którzy uciekli ze strachu, a co poniektórzy nawet się Go wyparli. Ale nie, nie wytykam Jezusowi, tego co powiedział, on wiedział, co mówi, wiedział też z pewnością, że człowiek-przyjaciel może zawieść. Ci wielcy prorocy ST chyba też to wiedzieli. I z pewnością byli w towarzystwie - to tu, to tam. Ale szczerze rozmawiali tylko z Bogiem. To On był ich przyjacielem. W końcu zrozumiałem, że chciałbym, aby był też i moim Przyjacielem. On nie zawiedzie:
"To mówi Pan: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce" (Jer. 17:5)
Ta przyjaźń jest szczera. Z automatu jest łatwiej. Nie trzeba za wiele tłumaczyć, gdyż Bóg wszystko wie i wszystko widzi co w naszym sercu siedzi. Wszystko rozumie, nie trzeba nic tłumaczyć... Jedynie co, to szukać rozwiązania problemów. Dużo z tej przyjaźni można czerpać. Ale jak w każdej przyjaźni, trzeba też coś dać. Bóg nie chce się przyjaźnić z byle kim, są pewne zasady, pewna kultura. Tym co człowiek daje w relacji Bóg - Człowiek jest życie wg zasad wskazanych przez Boga. Zasad, które ze względu na swoje umiłowanie rozkoszy łamie ito nawet dość często. Tak, tak, nie jestem Bogu wierny. Doprawdy jestem bydlakiem. Balansuje na krawendzi albo jestem już stracony i łaska mnie opuściła. Mimo różnych myśli - bardzo dołujących - dalej chce iść, walczyć, próbować. Może nie będę żył w niebie, może na ziemi. Może zbeszcześciłem dar mi dany, ale mimo to, chce być blisko Boga. Pytanie, czy Bóg chce być blisko mnie...

Chce wierzyć, że tak. Chce próbować. Chce starać się, bo o przyjaciół trzeba dbać. Mam nadzieję, że jest On cierpliwy, bo to będzie ciężka przyjaźń. Przynajmniej wiem, że On żadnego świństwa mi nie wyrządzi. Nie będzie mnie oszukiwał, kłamał. Nie będzie mówił o mojej przeszłości znajomym. Tylko On mnie kocha tak jak tylko mógłbym sobie wymarzyć.

Teraz jest nas dwóch.

PS. Czyli co, zero kontaktów z ludźmi, zero przyjaźni? Oczywiście, że nie. Jak najbardziej TAK dla przyjaźni! Nawet ja znajdę ich kilku w moim życiu - naprawdę szczerych i oddanych (mam nadzieję ;p). Ale powiększanie grona znajomych, bądź szukanie go - nie za wszelką cenę. Bóg jest za wszelką cenę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz